sobota, 16 maja 2015

Pledge

Jeśli teraz czegoś nie napiszę to czuję, że to źle się skończy, a tego raczej wolę uniknąć. Dlatego piszę to...


-Nienawidzę cię. -powiedział do siedzącego obok szatyna.
-Co? -spytał niebieskooki,
-Nienawidzę cię! Tak mocno cię nienawidzę... Jesteś najbardziej ślepą osobą jaką znam. -blondyn wstał- Nigdy nie pomyślałbym, że ci to powiem, ale teraz już... Już nic nie ma znaczenia. Już nic się nie liczy...
-Co chcesz mi powiedzieć? -wyższy również wstał i złapał zielonookiego za ramie.
-Odkąd pamiętam zawsze byłeś obok. Zawsze mnie wspierałeś, pilnowałeś żeby nikt nie zniszczył moich marzeń. Jesteś przyjacielem, najlepszym na świecie. Ale ja... Nie chcę żebyś był moim przyjacielem. Chcę... N-nienawidzę cię... Bo... B-bo cię kocham. Kocham cię, rozumiesz? -blondyn odsunął się od niebieskookiego i spojrzał na niego spojrzeniem pełnym wściekłości i smutku, ale gdzieś tam głęboko w tych szmaragdowych tęczówkach można było dostrzec uczucie, którego chłopak wypierał się całe życie... Miłość.
Nagle po chwili nieznośnej ciszy wyższy odezwał się.
-Kochasz mnie?
Blondyn już nic nie odpowiedział. Uciekł w nieznanym nikomu kierunku i już nikt nigdy o nim nie słyszał. Wszyscy zapomnieli. Wszyscy poza niebieskookim, który każdej nocy od tamtego wydarzenia powtarzał sobie "Doceniamy kogoś dopiero kiedy go stracimy", a potem zasypiał i tonął w sennej krainie, którą nazwał swoją własną Kryjówką.
Wszystko co kochasz może zniknąć w momencie kiedy najbardziej będziesz tego potrzebował. Zastanów się tylko czy to wszystko co darzysz jakimkolwiek uczuciem zasługuje na to?

Chciałabym żebyście kiedyś czytając, któreś z moich opowiadań poczuli choć trochę to co ja czuje pisząc je. Zniszczę wam psychikę, zdajecie sobie z tego sprawę? *-* Ale teraz zamknijcie oczy i pomyślcie o tym co chciałam wam uświadomić pisząc coś TAKIEGO. Nie to nie dotyczy ani mnie ani nikogo kogo znam. Pomyślcie trochę dalej. Ponad zwykłe myśli.


*Yoru jest na skraju załamania albo czegoś co je przypomina.*

Mam wrażenie wiecznego snu, pozdrawiam.


"Zawsze kieruj się tylko tym co mówią oczy. Bo usta mogą kłamać i niszczyć, ale oczy tego nie potrafią."
~K.



https://www.youtube.com/watch?v=p5GxXYR78mE

czwartek, 19 marca 2015

Nobody helps me II

Ostrzeżenia: Naprawdę dużo brzydkich słów, trochę błędów pewnie i naprawdę zryty bohater...
Od Yoru: Macie drugi rozdział Nobody helps me... To w ogóle jakiś cud, że to publikuje... Z tym opowiadaniem mam wyjątkowy problem...za dużo pomysłów! Naprawdę szybko i fajnie mi się to pisze, bo to moje klimaty i jeszcze Hideo (blondynek :3) jest totalnie...obmyślaną postacią i nie mam żadnego problemu z jego wypowiedziami czy zachowaniem... Kilka razy zmieniałam w ogóle całą fabułę i nie mogłam się na nic zdecydować :D Także ten... Zapraszam na drugi rozdział i przepraszam, że taki długi! *kocham sarkazm*.*
Muzyka: Pisałam to przy Inside Beast (the GazettE) ale... Chcecie to możecie sobie włączyć...





Zabij mnie- syknął, mrużąc oczy i unosząc lekko głowę- Podaruj mi ten pocisk. Zrób to dla mnie...- pochylił się lekko w lewo, a ręce złożył na plecach- Chyba się nie boisz... No powiedz...- zrobił krok w przód- A taki byłeś odważny... Zawiodłeś mnie...
Nagle po ogromnym magazynie  rozniósł się głośny strzał. Chłopak zaczął się śmiać.
-Co cię tak bawi?- ni stąd, ni zowąd kilka metrów od blondyna znalazł się wyższy, brunet z ogromnym czarnym kapturem na głowie. Patrzył tępo w podłogę.
Kolejne dwa strzały oddane tym razem w stronę Zakapturzonego, ledwo ominęły jego ramię. Starzec wystraszony zerwał się do biegu, który nie trwał długo. W jednej chwili chłopak znalazł się obok zbiega, mocno złapał za jego nieskazitelnie białą koszulę i robiąc kilka kroków przycisnął go do szarej, obdartej ściany, powodując tym głośny okrzyk bólu, który rozniósł się po pomieszczeniu. Starzec wyciągnął przed siebie prawą dłoń, w której trzymał srebrny krzyżyk i zaczął wymachiwać nim na wszystkie strony.
-Myślisz śmiertelniku, że coś nam tym zrobisz?- zaśmiał się blondyn.
-Nie baw się.- powiedział stanowczo wyższy, nawet nie zwracając głowy ku niemu - Gdzie jest dziewczyna?- spytał człowieka, którego nadal uparcie przyciskał do ściany
-Kurwa, o czym ty mówisz?!- krzyknął ochryple starzec.
-Nie o czym, tylko o kim i proszę cię nie udawaj, bo to może się dla ciebie źle skończyć. A tego byśmy nie chcieli, prawda?
-Żadnej dziewczyny tu nie było, nie ma i nie będzie.
-Nie wyprzedzaj faktów.
-A ty się odpierdol!
-Myślałem, że załatwimy to po ludzku- Yukio zrzucił kaptur ze swojej głowy i spojrzał prosto w oczy swojej ofiary. Starzec natychmiast stracił siły i przestał się szarpać.- Nie lubię kiedy ktoś coś przede mną ukrywa- chłopak szepnął owiewając ciepłym powietrzem twarz człowieka. Odwrócił się w stronę młodszego- Jest twój. I ja cię proszę nie baw się...
Brunet zaczął kierować się w stronę wyjścia. Wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał z kontaktów numer do Zleceniodawcy.
W tle można było usłyszeć już tylko głośne krzyki.